By Salomea Symanska. lip 3, 2023. Dziecko z zespołem Downa w szkole powinno być dobrze funkcjonować, aby być zdrowym, aktywnym i udanej osobie. Dlatego też, aby zapewnić mu wszystkie wymagania, które mu zapewnia nasza piękna i bogata cywilizacja, należy stosować odpowiednie rozwiązania. Zespół Downa to choroba genetyczna, której Plagiocefalia, spłaszczona potylica, krzywa główka. Postanowiłam opisać ten problem może komuś się przyda nasze doświadczenie. Norbert urodził się ze spłaszczeniem potylicy z lewej strony, lewe uszko miał spłaszczone do przodu. Coś za dużo kombinował w brzuchu i źle się ułożył. Przeniesienie dziecka do innej szkoły a bezpieczeństwo. Dziecko może czuć się początkowo zagubione w nowym środowisku. Nie chodzi tylko o nowych ludzi, ale również otoczenie. Przyprowadź je do nowej szkoły, pokaż bezpieczną drogę. Postaraj się, by poznało budynek i umiało się po nim sprawnie poruszać. Dyrektor placówki oświatowej będzie miał prawny obowiązek przygotować kadrę pedagogiczną i innych pracowników szkoły do pracy z dzieckiem z cukrzycą. Zadaniem nauczyciela lub pielęgniarki będzie m.in.: pomoc dziecku w przyjmowaniu leków, wykonywaniu pomiarów cukru (przypominanie o konieczności wykonania tych czynności . Odwożenie dziecka do szkoły to doskonała okazja, żeby po prostu pobyć z dzieckiem! Odwożenie dziecka do szkoły jest dla rodziców nie lada wyzwaniem. We wrześniu wiele par musi całkiem przemodelować swój grafik, aby znaleźć w nim czas na odwożenie dziecka do szkoły. Jak sobie z tym poradzić? Długa pobudka, szybkie śniadanie, nerwowe ubieranie się, wybieganie z domu - tak wygląda większość poranków w polskich domach. Od września czeka to wszystkich rodziców, którzy będą musieli rano odwozić dzieci do szkoły. Jak sobie rozplanować czas, żeby odwożenie do szkoły nie było przykrym obowiązkiem? Wyprawka szkolna: jakie przybory szkolne powinieneś kupić dziecku? >> Odwożenie dziecka do szkoły: zorganizuj się Jeśli chcesz uniknąć porannych kłótni i stresu, spróbuj się dobrze zorganizować. Ubrania do szkoły dla dziecka możesz przygotować poprzedniego wieczoru, dzięki czemu rano nie będziesz musiał nerwowo szperać w szafie, starając się dopasować do siebie różne części garderoby. Produkty na drugie śniadanie również możesz przygotować dzień wcześniej - wystarczy, że w odpowiednim miejscu w lodówce położysz jogurt, owoce czy sałatkę warzywną. Dzięki temu rano zostanie ci tylko przygotowanie świeżej kanapki, co nie zajmie zbyt wiele czasu. Jak się przygotować do podróży z dzieckiem? >> Odwożenie dziecka do szkoły: wykorzystaj czas z dzieckiem Ile czasu dziennie poświęcasz dziecku? Na pewno nie tyle, ile byś chciał poświęcić. Pomyśl sobie zatem, że odwożenie dziecka do szkoły jest doskonałą okazją, żeby ze sobą po prostu pobyć. Zamiast włączać dziecku w podróży bajkę na tablecie, a samemu denerwować się na korki, po prostu z nim porozmawiaj. Dowiedz się, jak mu się podoba w szkole, ile ma koleżanek/kolegów, jak się zachowują. Bądź na bieżąco z tym, co się dzieje u dziecka, a szybko zobaczysz, że staniecie się sobie jeszcze bliżsi niż wcześniej. Czas spędzony na odwożeniu dziecka do szkoły możesz również wykorzystać do zabawy. Graj z dzieckiem w różne gry słowne, śpiewaj ulubione piosenki, ucz je znaków drogowych. Dzięki temu nawet nie zauważysz, jak szybko minie wam droga do szkoły! Odpowiedzi asiob odpowiedział(a) o 14:45 ryga odpowiedział(a) o 14:45 Któregoś dnia przynieś do szkoły nóż kuchenny i wyciągnij go, kiedy zaczną ci dokuczać. Będziesz miała spokój przez resztę lat nauki. weś do szkoły przemiot mocno okaleczający i okalecz Gnoji nie przejmuj się głupi są to się śmieją idź do dyrektora , albo powiedź wychowawczyni . Ja mam tak samo wczoraj musiałem przez nich myć podłogę Hulia odpowiedział(a) o 14:46 ja mam to mnie jeszcze spychają ze im wszystkim że jeśli chcą dożyć jutra to niech się mnie podziałało. Spróbować nie zaszkodzi Napisz mi swoje gg na profilu i pogadamy o tym ! Islandka odpowiedział(a) o 14:47 Spróbuj sie dowiedziec o co też komuś powiedzieć że cię źle też spróbować zwalczyć ich jakąś ciętą ripostą ale ja bym to powiedziała jakiejś zaufanej osobie. blocked odpowiedział(a) o 14:47 Naskarz rodzicom i idz do nauczycielki tych dzieci coo ci dokuczają lub jak masz siostre lub brata to powiedz ze zawołasz twojego brata albo siostre lub jak jestes jedynaczką to powiedz im cos i rób to samo i potem przestaną. Ja tak powiedziałam tym co mi dokuczali i jak powiedzialam ze naskarze mojemu bratu to odrazu mi nie dokuczali powiedz nauczycielowi albo dyrektorowi albo wychowawcy :)Albo im dokop iteż się z nic śmiej pozdrawiam Mam to samo, po prostu zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z innej klasy. Może gdy klasa wyjdzie z klasy to spróbuj porozmawiać z wychowawczynią, ale poproś ją żeby nie mówiła tego dosłownie tylko tak że zauważyła a nie ty jej powiedziałaś. Życzę Ci powodzenia :) Poprostu nie zwracać na takich frajerów uwagi;) mnie tez 2 osoby denerwują ale oni są chorzy adhd czy cos:(. przezywają codziennie ja tam ich nie slucham ignoruje ich udaje ze nie slysze. spokojnie tez tak zrób :) Najlepiej by było gdybyś nie oni się z ciebie śmiali to żartuj z np. mówią ,,lubisz w dupę,, , ,,masz brzydki ryj,, odpowiedz : a co zazdrościsz jeśli powie że nie ma czego to odpowiedz : ,,jest skoro mi to wypominasz,, Najbardziej ich wkurzysz tym , że będziesz z siebie żartować bo wtedy nie wiedzą co odpowiedzieć lub też się śmiej nie odpowiadaj tylko się śmiej. Warto też pójść ''wyżalić''się pani wychowawczyni :) Jeśli chcesz żeby odwalili się od ciebie pobij ich po kolei, załóż im facebooka i pisz jakieś bzdury do ich kolegów , jeśli umiesz przerób jakieś zdj i pokaż znajomym, jeśli masz koleżanki lub kolegów którzy nie lubią ich to połącie swoje siły. Słodka zemsta tyko to da efekty. blocked odpowiedział(a) o 20:45 Wypisz się z tej szkoły piski odpowiedział(a) o 18:48 Ja mam to samo tylko że mi przez to że źle zagrałem w piłke moja rada znajdź se kolege lub koleżanke z innej klasy a na nich nie zwracaj uwagi to im się znudzi bo będą myśleli że masz ich w nosie u mnie w klasie chlopaki tez mnie wyzywaja codziennie mowia ze jestem slaby i mowiom do mnie zamknij sie albo ze nie umim grac ale ja sie tym nie przejmuje ignoruje ty tez tak rob ;) Pokaz im nie się nie daszNa przykład jak ci coś powiedzą to się obróć i miej ich w dupieTak mi powiedziała moja pani pedagog i ona mi wszystko tak wyjaśniła ze się nie boję postawić tym co mi dokuczają wrrrrrr odpowiedział(a) o 14:58 też ich wkurzaj ;D hyhy. a tak wgl to sie nie przejmuj ;) przestana niedlugo :3 przynieś do szkoły jakąś mega superową torebkę niech zazdroszczą lub odpyskuj im wszystkim naskarż pani albo powiedz że oni wszyscy są niezrównowazeni psychicznie Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Jak każda umiejętność, i ta kształtuje się stopniowo Najpierw jest to kontakt w relacji dziecko–dorosły (najczęściej mama), czyli jeden na jeden. Potem pojawiają się kolejni dorośli, często rodzeństwo, ale znów to jest kontakt jeden do jednego. Dopiero z czasem dziecko buduje relacje z większą grupą – przedszkolną czy szkolną. A ponieważ dzieci uczą się głównie na drodze doświadczenia, nie zaś dzięki rodzicielskim pouczeniom, to zdarza się, że ich wzajemne relacje bywają trudne i pełne napięć. Dzieci wymyślają pewną teorię, weryfikują ją na drodze eksperymentów, a następnie wyciągają wnioski na podstawie swoich porażek i sukcesów. Dotyczy to zarówno wchodzenia na drabinki, pływania, jazdy na rowerze, jak i zawiązywania pierwszych przyjaźni, regulowania emocji czy doboru sposobów na zaspokojenie swych potrzeb. Uwaga! Reklama do czytania Cud rodzicielstwa Piękna i mądra książka o istocie życia – rodzicielstwie. Rodzeństwo… Pierwszym wyzwaniem dla dziecka i jego rodziców w budowaniu relacji z innymi dziećmi jest często pojawienie się rodzeństwa. Doświadcza wtedy znacznej straty: traci połowę tego, co do tej pory należało w całości do niego: uwagę rodziców, ich czas, wyłączność, opiekę, zabawę. Nie traci co prawda miłości rodziców, ale wszystkim, co ważne w relacji, musi dzielić się z rodzeństwem. Trudno się odnaleźć w tej sytuacji, trudno tego nie przeżywać, trudno nie podejmować prób walki o przywrócenie swojego pierwszeństwa i jedynactwa. Wielu dorosłych owe próby nazywa “zazdrością”, “niegrzecznością”, “złośliwością” itp. Oczekują, że starsze dziecko (nawet jeśli różnica wieku jest niewielka) powinno wszystko zrozumieć i zaakceptować. Nie tolerują kłótni, braku dzielenie się i wzajemnej pomocy. Tymczasem warto wówczas przyjrzeć się głębiej temu, co przeżywa nasze pierworodne dziecko. Dostrzec, że konflikty, dokuczanie, wyzwiska nie są przejawami przemocy czy nienawiści, ale sposobem sprawdzania, poszukiwania, budowania drogi wiodącej do ich własnej relacji. Jesper Juul mówi, że doświadczenia te pozwalają rodzeństwu budować wzajemne zaufanie, lojalność i bliskość na długie lata. Jasnym jest, że jako rodzice wolelibyśmy, żeby wszystko toczyło się w całkowitej harmonii, wzajemnej życzliwości i łagodności. Im szybciej zmienimy jednak swoje wyobrażenia i oczekiwania, tym lepiej dla wszystkich członków rodziny. Nie oznacza to oczywiście, że nie możemy reagować w sytuacjach bardzo napiętych czy niebezpiecznych albo że nie możemy wyrażać własnego zdania. Trzeba być jednak uważnym i delikatnym, by dzieci nie odebrały naszych słów jako krytyki – one nie potrafią oddzielić siebie i swojego zachowania, utożsamiają się z nim. Krytyka narusza integralność psychiczną dzieci. Lepiej więc mówić o tym, jak sobie pewne sytuacje wyobrażamy, za czym tęsknimy i co nas cieszy w ich wzajemnych relacjach. Przedszkole… Kiedy przebrniemy przez pierwsze lata wspólnego docierania się dzieci, przychodzi czas przedszkolny. I oto słyszymy, że nasze dziecko ugryzło Stasia, że Jaś uderzył naszą Kasię, Basia ciągnie za włosy inne dziewczynki, zaś Grześ kopnął nawet panią. I włosy dęba nam stają! Zanim jednak wpadniemy w popłoch, będziemy chcieli przenosić dziecko do innej placówki, złożymy skargę lub okrzykniemy innych rodziców nieudolnymi wychowawczo, a ich dzieci najgorszymi łobuzami świata, weźmy kilka głębszych wdechów i sięgnijmy po artykuł z psychologii rozwojowej. Zupełnie zdrowy rozwój dziecka uwzględnia takie reakcje u dwu- i trzylatków. W 80 proc. są to przejawy sympatii i miłości, ale bywają też oznaką frustracji, którą maluchy w tym wieku przeżywają niemal nieustannie. Dlatego tak ważne jest, by pamiętać, że nie są winne swojego zachowania. Ich reakcje nie są intencjonalne. Są próbą rozładowania wzbierających emocji. Kiedy krzyczą, zamiast krzyczeć na nie, by natychmiast przestały, można powiedzieć: „Bardzo chcę cię zrozumieć. Teraz jednak nie wiem, o co ci chodzi. Pooddychajmy razem i sprawdź, czy możesz mi powiedzieć, czego chcesz”. Kiedy jeden maluch ugryzł drugiego, zamiast ganić go, jak tak można i co się z nim właściwie dzieje, zapytajmy: „Chciałbyś pokazać Ani, że ją lubisz/że chcesz się z nią bawić/że się zdenerwowałeś, bo wzięła twoją ulubioną zabawkę?”. Gdy dziecko potwierdzi, pokażmy mu inny sposób przekazania tej informacji. Kiedy dziecko używa pięści lub nóg, by wyrazić swoją złość, zamiast wrzeszczeć, by natychmiast przestało i straszyć karami, można powiedzieć: „Domyślam się, że jesteś wściekła; nie lubię, kiedy mnie bijesz (lub inne dziecko). Wiem, że nie chcesz zrobić mi krzywdy; ja bardzo chcę usłyszeć, co takiego zrobiłam lub powiedziałam, co wywołało twoją złość”. Może przyczyna złości leży zupełnie gdzie indziej, a my jesteśmy jej odbiorcami, bo dziecko nie umie sobie z nią poradzić. To nam ufa najbardziej i dzieli się złością, mając nadzieję, że zostanie z nią przyjęte i zrozumiane. Po przedszkolu przychodzi wiek wczesnoszkolny Tutaj sytuacje z punktu widzenia rodziców czasem wydają się jeszcze trudniejsze. Bo przecież starsze dzieci powinny już wiedzieć, że wyzwiska, złośliwości, poniżanie, ośmieszanie, a zwłaszcza bicie krzywdzą innych. Zapominamy jednak, że dzieci w tym wieku nadal uczą się regulacji emocji i tworzenia relacji rówieśniczych. Ich rozwój emocjonalny to długotrwały i niestabilny proces. Nie wymagajmy od nich umiejętności, których czasem brakuje niejednemu dorosłemu. Zmiana, której doświadczają idąc do szkoły (siedzenie w ławkach, zachowywanie ciszy, ograniczona zabawa, zdobywanie szkolnych umiejętności, dostosowywanie się do zasad itd.), w sposób znaczący wpływa na ich emocje i rozwój. To, co nazywamy dużo znaczącym określeniem „dokuczanie”, może mieć wiele różnych przyczyn, od niedojrzałości emocjonalnej począwszy. Wchodząc w świat relacji rówieśniczych, dzieci czerpią z matrycy, którą wyniosły z domu. Jeśli tam doświadczały przymusu, przewagi silniejszego, krzyku czy manipulacji, to na tej bazie będą próbowały budować swoje kontakty z kolegami. Szybko przekonują się, że inne dzieci także chcą mieć dominującą pozycję, zatem konflikty rosną jak grzyby po deszczu, a walka o wpływ i uwagę staje się codziennością. Wykorzystują wszelkie znane im sposoby. Nie jest prawdą, że dzieci z tak zwanych „dobrych domów” nie dokuczają. Jeśli nie doświadczają bliskości, zainteresowania, bezwarunkowej akceptacji, szukają ich gdzie indziej, czasem kosztem innych dzieci. Nie jest prawdą i to, że dziecko ciche i tłamszone w domu, pozostanie takie także w klasie – zdarza się, że w nowym otoczeniu będzie próbowało zachować resztki swojej integralności i poczucie bycia kimś. A ponieważ dzieciom bardzo zależy na budowaniu relacji i współdziałaniu, osiągają je, choć często zajmuje im to kilka lat. Wszyscy chcemy czuć się wartościowi! Absolutnie kluczową potrzebą każdego człowieka jest bowiem pragnienie bycia kimś wartościowym dla osób, na których nam zależy. Chcemy okazywać innym pomoc, wsparcie, być dla nich inspiracją, towarzyszem, przewodnikiem… Chcemy czuć się ważni i potrzebni. Kiedy kilkulatek „dokucza”, to wybiera najlepszy znany mu sposób na zaspokojenie tej potrzeby. Sposób tragiczny podwójnie – bo po pierwsze niejednokrotnie nie dostaje tego, czego mu brakuje lub dostaje na krótko, po drugie doświadcza krytyki dorosłych, co uderza w poczucie jego własnej wartości. Porozumienie bez przemocy mówi, że ludzie działają zawsze po to, by zaspokoić jakieś swoje potrzeby. Nie po to, by innych krzywdzić, ale po to, by zdobyć to, czego nam brakuje. Co dostaje dziecko, które dokucza innym? Na przykład: jest widziane – dostaje uwagę kolegów,jest brane pod uwagę – liczą się z nim, bo się go boją,ma poczucie wpływu i sprawczości – może o czymś zdecydować,dostarcza innym zabawy – jeśli śmieją się z tego, co robi,ma poczucie przynależności – inni też tak robią, jest częścią grupy. Czasem dziecko nie dostrzega, że postępując w taki sposób, dużo więcej traci, niż zyskuje. Co robić w takiej sytuacji? Przecież chcemy, by wszystkie dzieci czuły się dobrze. 1. Pamiętać, że nie ma jednej „ofiary” dokuczania Tak naprawdę dziecko, które dokucza, też potrzebuje pomocy i zainteresowania, bo rekompensuje sobie to, czego nie dostało od najbliższych, bo rozładowuje napięcie związane z trudnymi przeżyciami, bo na ten moment nie potrafi inaczej. 2. Rozmawiać z każdą ze stron Z autentycznym zainteresowaniem pytajmy, czego dzieci chcą, co przeżywają, wspólnie szukajmy innych sposobów zaspokajania potrzeb. 3. Empatycznie słuchać Bez pouczeń, moralizowania, dawania rad. Dzieci tęsknią za byciem wysłuchanym i zrozumianym – któż z nas nie tęskni – bez przerywania, bagatelizowania, porównywania. Dajmy im przestrzeń i całą naszą uwagę. 4. Mediować Prostą i pomocną metodą są mikrokręgi. To uproszczona wersja – właśnie z myślą o dzieciach – Kręgów Naprawczych Dominica Bartera. Zajmują kilka minut – dzieci słuchają siebie nawzajem do chwili, aż każde powie wszystko, co chciałoby, żeby druga strona usłyszała i powtórzyła. Następnie razem szukają rozwiązań satysfakcjonujących obie strony. Dorosły może zrezygnować z męczącej roli sędziego i oddać dzieciom odpowiedzialność za odbudowanie kontaktu. Troszczy się jedynie o to, by każda ze stron miała szansę być wysłuchana. Dzięki temu we wzajemnych relacjach łatwiej zachować równowagę. 5. Ćwiczyć psychowzroczność Nasz umysł tworzy mapy, które są zapisem życia mentalnego nas samych oraz uczuć, myśli i poglądów innych ludzi – im więcej tych map powstaje, tym lepiej rozumiemy innych, tym bardziej jesteśmy wrażliwi, empatyczni, współczujący i życzliwi. Najprostszym ćwiczeniem kształtującym psychowzroczność jest wyobrażanie sobie, co może czuć dana osoba – ta, którą mijamy na przystanku, ta, która sprzedaje nam pieczywo, czy ta, która płacze w piaskownicy. Uwaga! Reklama do czytania Życie seksualne rodziców Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem Jak zrozumieć się w rodzinie Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli 6. Wspierać poczucie własnej wartości Dziecko, które lubi siebie, zna swoje mocne strony, czuje się kochane i akceptowane, doświadcza tego, że jest darem dla swoich rodziców, a więc ma zapewnione bezpieczeństwo emocjonalne jest w stanie wspierać inne dzieci i wzbogacać ich życie. Świat nie jest czarno-biały. Nie ma dzieci z natury złych i złośliwych. Budowanie relacji rówieśniczych bywa wyzwaniem zarówno dla nich, jak i dla rodziców. Wymaga czasu. Może warto się zastanowić, czy dzieciom nie byłoby łatwiej, gdyby od początku doświadczały relacji budowanych w oparciu o szacunek, współpracę i życzliwość. Dołączył: 2021-01-24 Miasto: Dzicz Liczba postów: 67 15 czerwca 2022, 15:55 Hej! Dziś u mnie w domu na tapecie temat prześladowań w szkole. Mnie samą to spotkało więc poznałam gorzkie uczucie bycia prześladowaną i gnębioną. Zawsze powodem tego była moja sylwetka i to ile ważę. Nawet gdy w okresie dojrzewania wyszczuplałam i miałam tylko lekką nadwagę, to i tak od czasu do czasu zdarzyły mi się przykre sytuacje. Wystarczyło, że nie byłam tak szczupła jak moje koleżanki z klasy. Dodam jako ciekawostkę, że 90% tych przytyków i podłych akcji było ze strony chłopców, nie dziewczyn. No właśnie.. Czy jest jeden uniwersalny sposób na to aby pomóc takiemu dziecku, zniechęcić te osoby do prześladowań itp? Taki sposób działający. Pamiętam, że wtedy szukałam pomocy i czytałam pełno pustych fraz w gazetach i internecie typu "ignoruj ich" czy coś w tym stylu. W moim wypadku ignorowanie nie pomogło, bo ta grupa chłopaków sama siebie nakręcała i nawet nie zależało im na mojej reakcji. To co mi pomogło, to poproszenie o pomoc chłopców z mojej klasy. Poszli oni do tej grupy prześladowców i im zagrozili. Miałam spokój do końca szkoły. Często jednak konflikt istnieje w klasie i cała klasa jest nastawiona przeciwko jednemu dziecku. Teraz mam taką sytuację w rodzinie. Podzielcie się swoją historią jeśli macie ochotę na rozmowę. 😉 Dołączył: 2021-05-16 Miasto: Szczecin Liczba postów: 460 15 czerwca 2022, 16:00 Bylam gnebiona większość życia szkolnego, od podstawówki aż do liceum. Co pomogło? Zmiana szkoły. Nie tylko przestałam być kozłem ofiarnym, ale w końcu znalazłam własną paczkę przyjaciół. Albo to raczej paczka znalazła mnie 🙃 Dołączył: 2011-03-27 Miasto: Wyspy Kokosowe Liczba postów: 2816 15 czerwca 2022, 16:33 Na szczęście nie doświadczyłam takich nieprzyjemności. Jeśli chodzi o szkole podstawową to pamiętam na początku była sytuacja, że grupa chłopców faktycznie dokuczała jednej dziewczynce, ale szybko zostało to ukrócone. U córki w klasie były były dwie sytuacje gdzie pani postawiła szybko dzieciaki do pionu. Raz w pierwszej klasie! jedna z dziewczynek dogadywała innym, że są grube. Miała hasła typu nie zryj tego cukierka bo ci d**a urośnie 🤷‍♀️ wogole założyła jakiś klub odchudzania. W szoku byłam jak to usłyszałam, ale moim zdaniem to się wynosi z domu. Bo albo się na oglądała jakiś filmików albo tata dogaduje mamie. Innego wytłumaczenia nie znajduje. O jak słyszę to takie problemy są teraz dosyć częste. Kolegi córka 'dzieki' koleżankom, w wieku 11 lat nabawiła się anoreksji. Najmłodsza na oddziale nie była. Moim zdaniem żeby pomóc takiemu dziecku i zapobiec takim sytuacjom trzeba działać od razu. Jeśli przymyka sie oczy na złe zachowania i udaje, że nic się nie dzieje to takie atakujące dziecko czuję się bezkarne. Fakt, że często rodzice nie współpracują bo sami są winni takiej sytuacji. Jednak jeśli nauczyciel nie będzie ignorował i każdorazowo zglaszal każda sytuację to jest szansa na poprawe. Edytowany przez zolzaaaa 15 czerwca 2022, 16:46 Ada20222022 15 czerwca 2022, 16:40 W magicznych latach 90-tych chłopaki ze szkoły, przezywali mnie szkieletor (była taka kreskówka) i w dodatku naśladowali ten śmiech... Straaaaaaasznie się wstydziłam na WF-ie tej mojej figury patyczaka. Dołączył: 2014-01-20 Miasto: Wrocław Liczba postów: 2065 15 czerwca 2022, 17:39 Ja nigdy nie doświadczyłam prześladowań. Gdyby moje dziecko było oprawcą to by dostało pasem, a potem zero komórek, komputera i internetu przez miesiac. Nawet złamanego grosza na batonika by nie dostało. Może by się ogarną. Kolezanka z pracy akurat dzisiaj opowiadała, że w klasie jej córki chodzi jakaś dziwna dziewczynka, która dzieciom pokazuje gest „nie żyjesz”, czyli przejeżdża palcem wskazującym po szyji. Córka im się skarżyła. Z mężem kazali jej następnym razem jak to zobaczy pokazać jej faka. Nie wiem czy to dobry pomysł. Może Wy macie jakiś lepszy? 😂 Edytowany przez .Daga. 15 czerwca 2022, 17:41 Dołączył: 2021-02-09 Miasto: Wrocław Liczba postów: 580 15 czerwca 2022, 17:43 Była u mnie w klasie w podstawówce dziewczynka z lekką niepełnosprawnością intelektualną i deformacją żuchwy. Dzieciaki, szczególnie chlopcy nie dawali jej żyć. Było mi jej zawsze szkoda i jako jedyna zapraszałam ją do zabawy, rozmawiałam z nią na przerwach itp. Zawsze sie wtedy bardzo cieszyla i mnie przytulała. Po takim przytuleniu inne dzieci sie ze mnie smialy ze jestem "skażona", ale bylam bardzo lubiana i te smieszki szybko mijaly a ja sie tym jakos bardzo nie przejmowalam. Nie przypominam sobie, żeby nauczyciele jakoś reagowali. Myślę, że warto uczyć swoje dzieci, żeby wspierały osoby prześladowane, żeby nie czuły się osamotnione. Edytowany przez Tonya 15 czerwca 2022, 17:48 Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Panama Liczba postów: 10673 15 czerwca 2022, 18:10 W magicznych latach 90-tych chłopaki ze szkoły, przezywali mnie szkieletor (była taka kreskówka) i w dodatku naśladowali ten śmiech... Straaaaaaasznie się wstydziłam na WF-ie tej mojej figury patyczaka. Ja również byłam wyśmiewana przez chłopców z powodu chudej sylwetki. Znienawidziłam szkołę i zaczęłam nosić obszerne bluzy. Ale co się dziwić gówniarzom, skoro wiele osób dorosłych, choćby na tym forum, uważa że chudość nie ma prawa się nikomu podobać, jest nieapetyczna (mowa o kobiecie czy porcji mięcha?) i niekobieca. Dołączył: 2010-07-27 Miasto: Liczba postów: 1400 15 czerwca 2022, 18:20 Nie miałam tego problemu. U dzieci w klasie też nie ma gnębienia. Córka ma w klasie koleżankę, którą zna od przedszkola. Ta dziewczynka jest bardzo gruba mimo 9 lat. Wszystkie dzieci ją uwielbiają i zapraszają na urodziny. Nikt nie wyzywa jej że jest gruba. Na prawdę super fajna i sympatyczna dziewczyna. Myślę że mogłaby schudnąć, ale mama która też nosi rozmiar xxxxxxl tłumaczy że dziewczynka ma problemy hormonalne i bierze leki. A na każdej szkolnej imprezie dobija ją jeszcze litrami coli i chipsa mi. W podstawówce widzę że nie ma tego problemu. Nie wiem czy problem nie wyniknie jak zacznie się dojrzewanie i szkoła średnia. Dołączył: 2009-04-30 Miasto: Windorp Liczba postów: 1921 15 czerwca 2022, 18:22 Byłam wyśmiewana od podstawówki aż do liceum. Nawet na studiach kiedyś usłyszałam z tyłu komentarz (niezbyt cichy) "taka gruba, że ekran zasłania ". Moim zdaniem ignorowanie nic nie da, przynajmniej mi nic nie dało. Miałam w podstawówce i gimnazjum 2 przyjaciółki (wtedy tak o nich uważałam), nigdy nic nie powiedziały do osób, które mnie przezywały, może to by coś dało, bo one były lubiane. Mój narzeczony był wyśmiany w szkole tylko raz, zareagował ciosem w twarz dla przesladowcy, potem go przewrocił na ziemię, dalej bił i na tym się skończyło, już nikt go nigdy nie zaczepił. A taka szara myszka jak ja, która nigdy się nie odgryzła była tyle lat prześladowana. Dołączył: 2018-04-14 Miasto: Wrocław Liczba postów: 8380 15 czerwca 2022, 18:23 Nie byłam nigdy prześladowana. Byłam bardzo lubiana w podstawówce i często pomagałam dzieciakom, którym ktoś dokuczał bo mnie nikt nie ruszył ;) Nie wiem jakbym się zachowała w sytuacji gdyby ktoś mojemu dziecku dokuczał. Bo najgorsze, że szkoła ma zazwyczaj wywalone a do tego jeśli rodzice oprawcy nie współpracują bo nie widzą problemu lub uważają, ze to niemożliwe bo ich dziecko to anioł, to tak na prawdę cieżko coś zdziałać. Jakaś policja czy coś to juz dopiero jak coś konkretnego się wydarzy a dobrze by było jakby takie sytuacje zdusić w zarodku. Jakbym się dowiedziała, że moje dziecko jest takim gnębicielem, to choć dzieci swoich nie biję, to dupa by mu pękła na pół i byłby zakaz wszystkiego do usranej śmierci i dużo gadek umoralniających i tłumaczących. Ale widzę póki co że rozmawianie z nimi już na tym etapie dużo daje, bo moje dzieci nie dokuczają nikomu a też wręcz bronią, szczególnie syn - jako jeden z nielicznych bawi się z chłopcem z klasy, którego większość gnębi i stara się im tłumaczyć czemu nie powinni mu dokuczać ;) Całe szczęście że nie uwzięli się za to też na nim.

dzieci dokuczają mojemu dziecku w szkole