Odzyskanie pieniędzy z OFE po zmarłym a wniosek. W celu ubiegania się o pieniądze, musimy złożyć bezpłatny wniosek (ZUS USS) do ZUS-u i przejść weryfikację tożsamości. Zwrot zgromadzonych środków przysługuje tylko wtedy, gdy zmarły ubezpieczony ukończył 30 lat i nie miał przyznanej emerytury.
Banknot musi mieć przynajmniej 50% pierwotnej powierzchni. Wymieniający musi udowodnić, że pieniądze nie są fałszywe. Wymieniający musi udowodnić, że banknot uszkodzono przypadkowo. Jeśli wymieniamy przynajmniej 100 uszkodzonych banknotów będzie pobrana opłata 10 eurocentów od banknotu.
Przede wszystkim zacznij od sprawdzenia papieru, z którego zostały wykonane pieniądze. Łatwo rozróżnisz, czy papier nie jest zbyt sztywny lub zbyt wiotki w porównaniu do banknotów, których zazwyczaj dotykasz. Oryginał będzie wydawał charakterystyczny „szeleszczący” dźwięk. Następnie sprawdź palcami powierzchnię banknotu.
Kwoty nienależne a przychód. Jak wynika z powyższej definicji, przychodem z działalności są kwoty należne, a więc wynikające z odpowiednich umów, faktur czy podstaw prawnych. A więc, jeżeli kwota przekazana przez kontrahenta stanowi wpłatę nienależną, wówczas nie stanowi ona przychodu z działalności z gospodarczej.
. Jak działa PiS? Absurd goni absurd: nie dało się kupić węgla, więc będzie… rozdawać pieniądze. W ten sposób nakręci i tak już wysoką inflację: I kwartał 2022 – rozdajemy pieniądze inflacja rośnie II kwartał 2022 – rozdajemy pieniądze w opór, inflacja rośnie w opór III kwartał 2022 – kończy się węgiel w środku lata, rozdajemy pieniądze na węgiel którego nie mamy IV kwartał 2022 – pieniądze z socjalu wreszcie przynoszą skutek, jest czym palić w piecach Tak się śmieje internet, ale do śmiechu nie powinno nikomu być: brakuje węgla i nie wiadomo czy będzie. Palenie w piecu nic nie wartymi pieniędzmi nie jest śmieszne i raczej mało efektywne. Nieudacznicy z PiS potrafią zniszczyć wszystko. W kraju węgla zabrakło węgla…
Pieniądze w skarbonce czy na koncie dziecka mogą pomagać zaspokajać potrzebę rozwoju, twórczości i kreatywności. Mogą wspierać również potrzebę relacji, wzajemności i dawać poczucie sprawczości – przekonuje Anita Janeczek-Romanowska, psycholożka dziecięca. Zdecydowana większość rodziców, bo aż 77 procent uważa, że dzieci powinno się edukować w zakresie finansów i to od najmłodszych lat. Tak wynika z badania Banku BNP Paribas pn. "Badanie postaw rodziców wobec kieszonkowego", które jest częścią projektu dla rodziców, nauczycieli i dzieci "Misja Kieszonkowe". Edukacja jest tym bardziej konieczna, bo dorośli przyznają, że najmłodsi dysponują dużymi zasobami finansowymi, często większymi, niż ich realne potrzeby. Maluchy są bowiem coraz częściej wspomagane budżetowo przez dziadków, chrzestnych czy osoby z najbliższego otoczenia. Łatwiej dać bowiem pieniądze niż szukać prezentu dla malucha "który wszystko ma". Pytanie tylko, czy dzieci naprawdę potrzebują pieniędzy? Czy i kiedy warto zacząć edukację finansową najmłodszych? Porozmawialiśmy o tym z Anitą Janeczek-Romanowską, psycholożką dziecięcą, współzałożycielką Ośrodka wsparcia i rozwoju Bliskie Miejsce w Warszawie. Agnieszka Jarosz: Niektórzy specjaliści twierdzą, że dziecko już od najmłodszych lat należy uczyć finansów, choćby przez omawianie z nim domowego budżetu. Co Pani o tym sądzi? Warto w ten sposób edukować dzieci? Anita Janeczek-Romanowska: Te rozważania dobrze jest zacząć od tego, co nazywamy edukacją w tym obszarze. Wielu rodziców nawet nie zdaje sobie sprawy, że część tego uczenia odbywa się mimochodem. Dzieci uczą się liczyć, dokonywać prostych operacji, wymieniać już w wieku przedszkolnym. Już wtedy zaczynają rozumieć pojęcia "mniej"/"więcej", a swoje pierwsze transakcje prowadzą podczas zabaw już jako kilkulatki. Edukacja finansowa często dzieje się obok codzienności – podczas dyskusji na zakupach, obserwacji jak rodzice płacą czy nawet w ramach zabawy w sklep czy restaurację. Nazwałabym tę część edukacją nieformalną, taką, której często nie zauważamy, a ona się dzieje. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby świadomie i celowo wprowadzić również edukację formalną, czyli działania, których nadrzędnym celem jest wsparcie dzieci nie tylko w rozumieniu konstruktu pieniądza i płatności, ale też w oszczędzaniu i planowaniu wydatków. W dyskusji wokół tego tematu dobrze jest połączyć to, co mówią ekonomiści z tym, co wnosi nam psychologia rozwoju dziecka. Jeśli będziemy przykładać do tematu edukacji finansowej tylko jeden z tych filtrów, umknie nam wiele istotnych informacji. Wypowiadając się z perspektywy psychologa, chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że bez pewnych umiejętności rozwojowych z zakresu tzw. funkcji wykonawczych, edukacja finansowa będzie utrudniona. Te umiejętności wiążą się z uwagą, pamięcią, podejmowaniem decyzji, planowaniem, wyciąganiem wniosków itp. Zanim dzieci zaczną oszczędzać, uczą się gromadzenia i tracenia w zabawie, np. zbierając kamienie. Zanim zaczną planować, na co wydadzą owe oszczędności, uczą się planowania np. w trakcie konstrukcji z klocków. Każda umiejętność, która przydaje się tam, gdzie mamy do czynienia z pieniędzmi, jest więc ćwiczona o wiele wcześniej niż możemy wprowadzać stricte finansową edukację. Ta z kolei może opierać się o różne formy, uwzględniające, etapy rozwoju myślenia - od konkretu do abstrakcji. Najpierw mogą to być zabawy w sklep i zakupy, potem czytanie książek o tej tematyce, robienie listy zakupów - najpierw obrazkowej a potem słownie, zakładanie pierwszej skarbonki, udział dzieci w naszych decyzjach zakupowych, rozmowy o ekonomii i ekologii itp. Tutaj znowu pomoże nam wiedza z psychologii rozwojowej i np. fakt, że większość dzieci w wieku 4 lat ma bardzo silną potrzebę stymulacji i posiadania, przy jednoczesnej trudności z odraczaniem gratyfikacji. Zabieranie czterolatków na zakupy może być więc wyzwaniem i polem wielu dyskusji. Im więcej takiej wiedzy mamy, tym wsparcie w edukacji finansowej będzie łatwiejsze, bo nie będziemy oczekiwać od dzieci czegoś, co jest dla nich rozwojowo niedostępne. Edukacja finansowa często dzieje się obok codzienności – podczas dyskusji na zakupach, obserwacji jak rodzice płacą czy nawet w ramach zabawy. Według Pani – dawać kieszonkowe czy nie dawać? I jeśli dawać to dlaczego? Myślę, że zanim odpowiemy sobie na pytanie "czy dawać?", dobrze zadać sobie pytanie "po co chcemy to robić? Jaka ma być funkcja kieszonkowego w naszej rodzinie?" Świadomość tego, co nami kieruje, przynosi tez jasność czy na pewno kieszonkowe jest tą drogą do danego celu i czy jest jedyną. Popatrzmy na dwa przykłady. Jeden to taki, w którym decydujemy się dawać kieszonkowe, żeby dziecko do czegoś zmotywować, np. do sprzątania pokoju, wyrzucania śmieci, wychodzenia z psem. Widzimy więc w nim pewną nagrodę, element transakcji, który jest niczym innym jak motywacją zewnętrzną do podejmowania określonych zachowań. I tu pojawiają się dwie pułapki - jedna związana z rozumieniem relacji, druga z rozumieniem procesu uczenia się. Zacznijmy od tej relacyjnej. Współpraca z dziećmi bywa trudna, szczególnie tam, gdzie w grę wchodzą obowiązki i zadania, do których dzieci nie ciągnie tak po prostu. My chcemy, żeby dzieci pomagały i miały jakieś obowiązki, a one nie chcą ich realizować same z siebie. I powiem to, choć będzie to zapewne trudne - w pewnym wieku i na pewnym etapie rozwoju jest to bardzo częste - dzieci nie czują naszej koncepcji porządku, często z uwagi na wiek, jeszcze nie wiedzą, jak wcielić ją w życie, przez co nie mają do niej wewnętrznej motywacji. Nie przyjdą do nas i nie powiedzą "chyba sobie posprzątam, bo mam taki bałagan na biurku". My w rodzicielskiej bezradności, obawie o ich sumienność w przyszłości, ale też potrzebie rodzinnej współpracy, wpadamy więc na pomysł motywowania czymś z zewnątrz, żeby ta "chęć się pojawiła". Sęk w tym, że zupełnie nieświadomie zamieniamy wtedy nasze bezwarunkowe relacje na warunkowe transakcje, przynajmniej w tym obszarze, za który chcemy dziecku płacić. Czyli w pewnym obszarze stajemy się pracodawcami, a nie rodzicami. W dłuższej perspektywie może być to niekorzystne nie tylko dla relacji w rodzinie, ale dla jej struktury i funkcji. Zamiast szukać rozwiązań na wspólną troskę o dom, psa etc., której źródło jest w tym, że chcemy się o siebie troszczyć, wspierać się, tworzyć razem dom i o niego dbać, wpadamy w pułapkę mini pensji za wykonanie zadań. Wielu rodziców sięga po taki argument, że to szkoła życia i lekcja tego, że pieniądze nie spadają z nieba. Pytanie czy to faktycznie jedna z najważniejszych lekcji w relacjach rodzinnych? I tu przechodzimy do drugiej pułapki - nastawienie na motywację zewnętrzną (nagrodę za spacer z psem), nie będzie wspierać motywacji wewnętrznej. Jak bardzo jest to ryzykowne, wie każdy rodzic, który płacił za wyrzucenie śmieci, a przy kolejnej prośbie, usłyszał od dziecka "a co ja z tego będę mieć?" Inną motywacją, dla której możemy sięgać po kieszonkowe, jest szeroko rozumiana edukacja finansowa dzieci. I tu znowu - nie ma dobrej, ani złej odpowiedzi - dawać czy nie. Warto przyjrzeć się temu, czy kieszonkowe wydaje nam się być jedyną opcją czy jedną z wielu. Kiedy tych opcji robi się więcej, łatwiej odpowiedzieć sobie na to bazowe pytanie. Edukacja finansowa to też robienie zakupów z rodzicami, robienie ich na prośbę rodziców, obracanie gotówką, a nie tylko płatnościami bezgotówkowymi, zadania na matematyce, a nawet gra w Monopol. Ba! W świecie dzieci pieniądze nie są jedyną walutą. One odrabiają lekcje z edukacji finansowej już jako przedszkolaki, kiedy wymieniają się figurkami albo kartami i negocjują, ile chcą dostać za tę najbardziej unikalną, a ile same są w stanie "zapłacić", czyli wymienić się za inną. Wrócę więc do myśli z początku - im większą mamy jasność celu, tym łatwiej nam będzie podjąć decyzję czy dawać czy nie. Dobra odpowiedź to taka, która służy całej naszej rodzinie. Po co dzieciom pieniądze i czy w ogóle najmłodsi powinni je mieć? Z psychologicznego punktu widzenia pieniądze mogą być strategią na zaspokojenie niektórych potrzeb. Nie jest to z pewnością jedyna strategia i warto, żeby wiedzieli o tym zarówno rodzice jak i dzieci. Pieniądze w skarbonce czy na koncie dziecka mogą pomagać zaspokajać potrzebę rozwoju, twórczości i kreatywności - np. poprzez dodatkowe lekcje jazdy konnej, obóz językowy, nową deskorolkę. Mogą wspierać potrzebę relacji i wzajemności, np. kiedy dziecko chce móc coś kupić mamie na jej święto albo obdarować przyjaciela. Pieniądze mogą być odpowiedzią na poczucie sprawczości - ich zbieranie, odmawianie sobie czegoś, a wreszcie realizacja obranego celu, mogą pomagać w postawie "mogę, potrafię, daję radę". To tylko część z potrzeb, jakie dzieci mogą realizować między innymi poprzez posiadanie pieniędzy. Co ciekawe te same potrzeby mogą realizować wokół pieniędzy, ale bez ich fizycznego posiadania. Pieniądze mogą być odpowiedzią na poczucie sprawczości - ich zbieranie, odmawianie sobie czegoś, a wreszcie realizacja obranego celu, mogą pomagać w postawie „mogę, potrafię, daję radę”. Mogą razem z nami planować wydatki - ustalając z czego zrezygnujemy, a o co będziemy razem się starać, żeby wspomniany obóz językowy był możliwy. Mogą umówić się z nami, że pomożemy im w realizacji pomysłu na prezent poprzez zakup materiałów na podarunek, który dziecko samo wykona. Mogą też rozwijać swoją sprawczość poprzez działanie, które przybliży je do celu, np. zamiast oszczędzania na rolki, brać udział w różnych konkursach, w których można je wygrać. "20 zł dla pięciolatki, 50 zł dla dziesięciolatka, 100 zł dla nastolatka w wieku 15 lat – to przeciętne kieszonkowe, które wynika z przeprowadzonych przez BNP Paribas badań." Ta wysokość jest rozsądna? I czy rodzic powinien się interesować na co dziecko wydaje kieszonkowe? Rozsądne są takie kwoty, które nie będą obciążeniem dla całej rodziny i pozwolą realizować cel kieszonkowego, który, jak już wspomniałam, dobrze jest u siebie rozpoznać. Jeśli np. naszym celem będzie wsparcie umiejętności oszczędzania, to kwotę dobrze zaplanować tak, żeby dziecko faktycznie ćwiczyło oszczędzanie i odraczanie gratyfikacji, a nie już po jednej wypłacie mogło kupić to, o czym marzy. Wychodząc z zasady, że potrzeby rosną razem z wiekiem naturalne wydaje się, że te kwoty adekwatnie się zwiększają. Obok tego, jakie to są kwoty, warto też zastanowić się nad częstotliwością oraz sposobem wypłacania. Mniejszym dzieciom (przedszkolakom i uczniom pierwszych klas podstawówki) warto wypłacać mniejsze kwoty, ale np. raz w tygodniu z uwagi na to, że ich moment rozwoju utrudnia jeszcze odraczanie gratyfikacji. Z założenia kieszonkowe jest do dyspozycji dziecka, choć zdarza się, że jest ono składką na większy zakup. Tę kwestię warto omówić z dzieckiem, ale nie na zasadzie "umawiamy się, że z kieszonkowego odkładasz na rower", bo tego typu umowy zwykle są bardziej po naszej, rodzicielskiej stronie i są raczej "propozycją nie do odrzucenia". To, co warto zrobić, to porozmawiać z dzieckiem czy chciałoby na coś zbierać, ile może mu to zająć czasu, jak w międzyczasie może opłacać swoje drobne zakupy itd. Czasem pomocne będzie poszukanie rozwiązań, które pomogą rozłożyć kieszonkowe na bieżące i oszczędności, np. poprzez ustalenie, że z pieniędzy od nas dziecko opłaca bieżące sprawy, a z tych od rodziny (np. na urodziny, komunię) odkłada na coś ustalonego wcześniej. A co, jeśli kogoś nie stać na taki comiesięczny wydatek? W tej sytuacji warto jest pamiętać o dwóch kwestiach. Pierwsza to taka, że edukacja finansowa jest łatwiejsza, kiedy dzieci mogą operować pieniędzmi jako konkretem, ale kieszonkowe nie jest jedyną drogą ku temu. Warto więc zapraszać dzieci do robienia zakupów, w zależności od ich wieku prosić je, żeby to one wzięły określoną kwotę i poszły coś kupić, rozmawiać z nimi o planowaniu budżetu itd. Drugą kwestią, o której warto pamiętać jest to, jakie znaczenie nadajemy pieniądzom w naszej rodzinie, czyli jak się o nich mówi. Czy pieniądze utożsamiamy ze szczęściem i radością (np. mówiąc, że mielibyśmy cudowne wakacje, gdybyśmy mieli większy budżet) albo czy budujemy skojarzenia pieniądze = dobre relacje (np. mówiąc, że ktoś nie zaprosił nas na spotkanie, bo zarabiamy mniej). Te znaczenia, jakie nadajemy będą ważne zarówno wtedy, kiedy pieniędzy mamy dużo, jak i w odwrotnej sytuacji. Traktowanie ich jako element, a nie sens życia, może być pewnego rodzaju amortyzacją na sytuacje, w których nie będziemy mogli pozwolić sobie na regularne kieszonkowe, ale to nie będzie nam odbierało możliwości rozmów o pieniądzach, oszczędzaniu i planowaniu wydatków. Tym, o czym jeszcze warto wspomnieć, jest pokazywanie dzieciom, że świat nie opiera się tylko na wymianie - usług, towarów, pieniędzy, ale również (a dla psychologa przede wszystkim) na relacjach. Nawet jeśli my sami nie mamy oszczędności, możemy zrobić coś dobrego dla innych - wyprowadzać psy w schronisku, wspierać potrzebujących, robić coś dla drugiej osoby bez oczekiwania czegoś w zamian.
Hiszpania to przepiękny kraj. Miliony Polaków chętnie jeździ do tego państwa na wakacje. Hiszpania jest krajem wiecznego słońca, którego w Polsce tak często nam chcielibyście zamieszkać w tym cudownym kraju? Może chciałbyś zainwestować swoje oszczędności w nieruchomość w Hiszpanii? Czy to się opłaca? Spróbujmy, sobie odpowiedzieć na te mieszkanie w słonecznej HiszpaniiWłasne lokum w przepięknej Hiszpanii brzmi naprawdę dobrze. W sieci możemy znaleźć sporo nieruchomości, które można kupić niemal od ręki. Czy są one drogie? Możemy być zaskoczeni, ale bardzo często mamy do czynienia z regionami, które są naprawdę tanie. Niejednokrotnie nad morzem, czy też nad oceanem możemy kupić taniej nieruchomość, niż w Polsce. Rzeczywiście coś w tym możemy szukać na własną rękę, ale jest to dosyć czasochłonne. Szczególnie jeśli mieszkamy w Polsce i dzieli nas tysiące kilometrów. Wydaje się to oczywiste. Najlepiej załatwiać tego rodzaju inwestycje drogą formalną, a więc przy współpracy z biurem nieruchomości. Dobrych firm na rynku nie także bez żadnego problemu biura nieruchomości, które w swojej ofercie mają oferty wprost z na wynajemWielu Polaków, którzy dysponują odpowiednimi oszczędnościami, zastanawia się także, czy nie byłoby dobrze zainwestować w mieszkanie w Hiszpanii. Skoro jest to taki piękny kraj, to na pewno znajdą się chętne osoby, które chciałby w tym kraju spędzać urlop. Chętnych z pewnością nie będzie jednak, aby wybrać nieruchomości w odpowiednim regionie. O co chodzi? Raczej na obszarach wiejskich w Hiszpanii nikt nie chce spędzać czasu. Największą popularnością cieszą się lokacje niedaleko morza lub oceanu, czy też oczywiście w pierwszej linii najchętniej wynajmują mieszkania, które mają dostęp do basenu. Wiadomo, że w Hiszpanii jest bardzo gorąco, a więc chwile orzeźwienia są bardzo pomocne. Oczywiście tego rodzaju nieruchomości są nieco droższe, ale warto się nad tym zastanowić, ponieważ tego typu mieszkanie będzie nam łatwiej sobie na pytanie, jakiego rzędu mamy oszczędności, a na pewno biuro nieruchomości znajdzie dla nas odpowiednie lokum. Warto także zaznaczyć, czy mieszkanie ma być dla nas, czy też pod dwóch zdań na pewno konsultacja z ekspertami będzie bardzo, ale to bardzo przydatna. Jest to szczególnie ważne, gdy nie mamy zielonego pojęcia o nieruchomościach. Obecnie rynek jest mocno zróżnicowany. Z tego powodu każdy powinien znaleźć ofertę, która spełni jego oczekiwania. Warto poświęcić nieco czasu na zapoznanie się z różnymi nieruchomościami, aby dokonać odpowiedniego wyboru. W końcu to długoterminowa inwestycja! Hiszpania to przepiękny kraj. Miliony Polaków chętnie jeździ do tego państwa na wakacje. Hiszpania jest krajem wiecznego słońca, którego w Polsce tak często nam chcielibyście zamieszkać w tym cudownym kraju? Może chciałbyś zainwestować swoje oszczędności w nieruchomość w Hiszpanii? Czy to się opłaca? Spróbujmy, sobie odpowiedzieć na te mieszkanie w słonecznej HiszpaniiWłasne lokum w przepięknej Hiszpanii brzmi naprawdę dobrze. W sieci możemy znaleźć sporo nieruchomości, które można kupić niemal od ręki. Czy są one drogie? Możemy być zaskoczeni, ale bardzo często mamy do czynienia z regionami, które są naprawdę tanie. Niejednokrotnie nad morzem, czy też nad oceanem możemy kupić taniej nieruchomość, niż w Polsce. Rzeczywiście coś w tym możemy szukać na własną rękę, ale jest to dosyć czasochłonne. Szczególnie jeśli mieszkamy w Polsce i dzieli nas tysiące kilometrów. Wydaje się to oczywiste. Najlepiej załatwiać tego rodzaju inwestycje drogą formalną, a więc przy współpracy z biurem nieruchomości. Dobrych firm na rynku nie także bez żadnego problemu biura nieruchomości, które w swojej ofercie mają oferty wprost z na wynajemWielu Polaków, którzy dysponują odpowiednimi oszczędnościami, zastanawia się także, czy nie byłoby dobrze zainwestować w mieszkanie w Hiszpanii. Skoro jest to taki piękny kraj, to na pewno znajdą się chętne osoby, które chciałby w tym kraju spędzać urlop. Chętnych z pewnością nie będzie jednak, aby wybrać nieruchomości w odpowiednim regionie. O co chodzi? Raczej na obszarach wiejskich w Hiszpanii nikt nie chce spędzać czasu. Największą popularnością cieszą się lokacje niedaleko morza lub oceanu, czy też oczywiście w pierwszej linii najchętniej wynajmują mieszkania, które mają dostęp do basenu. Wiadomo, że w Hiszpanii jest bardzo gorąco, a więc chwile orzeźwienia są bardzo pomocne. Oczywiście tego rodzaju nieruchomości są nieco droższe, ale warto się nad tym zastanowić, ponieważ tego typu mieszkanie będzie nam łatwiej sobie na pytanie, jakiego rzędu mamy oszczędności, a na pewno biuro nieruchomości znajdzie dla nas odpowiednie lokum. Warto także zaznaczyć, czy mieszkanie ma być dla nas, czy też pod dwóch zdań na pewno konsultacja z ekspertami będzie bardzo, ale to bardzo przydatna. Jest to szczególnie ważne, gdy nie mamy zielonego pojęcia o nieruchomościach. Obecnie rynek jest mocno zróżnicowany. Z tego powodu każdy powinien znaleźć ofertę, która spełni jego oczekiwania. Warto poświęcić nieco czasu na zapoznanie się z różnymi nieruchomościami, aby dokonać odpowiedniego wyboru. W końcu to długoterminowa inwestycja!
Wśród ważnych pytań, jakie nas nurtują, jedno z ważniejszych z nich brzmi: Co w życiu jest ważne? Dla każdego odpowiedź na to pytanie będzie inna – dla jednych bardziej, dla innych mniej złożona. Gro z nas wymieni na pierwszym (lub jednym z pierwszych miejsc) pieniądze – czy są one jednak najważniejsze w dzisiejszym świecie? Zdecydowanie nie powinny nam przesłaniać innych wartości, finanse są ważne i potrzebne, ale należy zachować zdrowy rozsądek i odpowiednie podejście do spraw materialnych. Dlaczego zatem nie są one najważniejsze? Przede wszystkim dlatego, że choć bez nich trudno żyć, to nie można zapominać o tym, że tego co najważniejsze za nie kupimy. A jakich to wartości nie uda się nabyć za dobra materialne? Miłości, przyjaźni, zdrowia, wolnego czasu – choć rzecz jasna pieniądze pomogą nam w ich pozyskiwaniu i utrzymywaniu, to jednak nie są gwarantem tego, że będziemy szczęśliwi – tak zwyczajnie, po ludzku – pełnią życia. Każdy musi sam ustalić swoje priorytety i dążyć do ich realizacji – a na pewno osiągnie szczęście.
czy są pieniądze czy nie